niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 5 - Pierwszy trening i pierwsza misja jako ANBU.

Już o wczesnym świcie byłem na nogach. Czemu ? A temu, że w wiosce urodziły się szczeniaki, a dokładniej w klanie Inuzuka. Ojcem był nie kto inny jak Akamaru. Ten idiota (Kiba) wpadł do mnie, a raczej na mnie przez okno, które zwykle na noc zostawiam otwarte. Gdy w końcu udało mi się wrócic w miarę szybko (dzięki Bogu !) do domu postanowiłem położyc się spac mając jeszcze dużo czasu przez oierwszym treningiem z drużyną. Nagle do mojego mieszkania z buta wpadła Sakura przy okazji wyłamując drzwi i krzycząc jak bardzo Hokage chce nas zobaczyc. Oczywiście nie mogła urządzic spotkania, nie wiem... godzinę później. Wstałem wzdychając i z powrotem założyłem swoją pomarańczową bluzę. Zaczęłiśmy iśc w miarę możliwości szybko do biura Kage rozmawiając na kilka tematów.
- Widziałeś te słodkie szczeniaczki ? - zapytała zachwycona Sakura-chan gdy skręciliśmy za róg mojego mieszkania.
- Taaa... - odpowiedziałem po czym ziewnąłem przeciągając się i kładąc rękę wzdłuż ramion Sakury. 
Ona jak to ona z morderczym uśmiechem przywaliła mi z pięści prosto w brzuch. Nagle przez oczami stanęły mi świeczki i uśmiechnąłem się lekko czując jak moje całe ciało drętwieje. Oparłem się o słup koło, którego akurat przechodziliśmy i próbowałem złapac oddech.
- S-S-Sakura-chan jesteś okropna. - stwierdziłem po czym spojrzałem na nią.
- Już to słyszałam. - powiedziała idąc dalej do przodu.
Gwiazdki już przestały tańczyc mi przed oczami więc postanowiłem do niej dołączyc.
- Jesteś strasznie silna. - rzuciłem gdy dotarliśmy na miejsce.
-Dz-Dziękuje. - speszyła się i mógłbym przysiąc, że się zarumieniła, a może tylko mi się wydawało.
Weszliśmy do budynku po czym od razu skierowaliśmy się do biura babuni. Wszedłem do środka jak zwykle bez pukania i jak zwykle dostałem czymś w twarz. Tym razem była to encyklopedia medyczna.
- Naruto ! - babunia zaczęła się drzec. Jak zwykle bez żadnego "dzień dobry", "co tam u ciebie?", "czy dobrze ci się spało ?". W sumie to nie za dobrze, bo czuje się jakbym nie spał od kilku dni.
- Dziś wiczorem ty i Sakura wyruszycie by dołączyc do osoby z drużyny, której jeszcze nie znacie. Spotkac się macie po jutrze po południu w porcie Kraju Ognia. Działacie jako ANBU więc weźcie ze sobą maski i potrzebne rzeczy. Misja będzie trwac około tygodnia, więc powiedzcie to swoim nowym drużynom i załatwcie kogoś na zastępstwo na czas waszej nieobecności. Oczywiście wiecie, że nie możecie nikomu powiedziec, że idziecie na misję jako ANBU prawda ? Jakieś pytania ? 
- Czy osoba, z którą będziemy współpracowac wie kogo ma oczekiwac ? - zapytała Sakura.
- Została poinformowana. - odpowiedziała jej babunia. - A teraz wynocha.
- Hai ! - odpowiedzieliśmy jednocześnie i wyszliśmy.
Szliśmy ulicami Konohy w ciszy. Nagle naszła mnie pewna myśl więc zapytałem. - Sakura-chan wiesz gdzie mieszka Kakashi-sensei ? 
- W sumie jakby się nad tym zastanowic to nie. - odpowiedziała zdumiona.
- Świetnie. - kurde. Zawsze gdy jest potrzebny to nigdy go nie ma. Na moje szczęście pewnie nie ma go teraz nawet w wiosce.
- A o co chodzi ? - zapytała ciekawa.
- Mam do niego pewną sprawę. - odpowiedziałem. - Lecę go poszukac dattebayo !
Tak jak powiedziałem tak zrobiłem. Niestety nigdzie nie mogłem go znaleźc, a przeszukałem wszystkie możliwe miejsca. Grób Obito, do którego w końcu zostało przeniesione jego ciało. Sklep z ero-ksiązkami, który lubił tak odwiedzac, a nawet wszystkie pola treningowe.
Po zwiedzeniu wszystkich tych miejsc dałem sobie spokój ponieważ zbliżała się godzina mojego pierwszego treningu z nową drużyną.
Poszedłem do pierwszego lepszego sklepu i kupiłem dzwoneczki. Ba, udało mi się nawet znaleźc dwa podobne do tych Sensei'a. Zadowolony z zakupu dotarłem na miejsce zbiórki... oczywiście spóźniony.
- Spóźnił się Sensei. - pierwsze co usłyszałem i zobaczyłem to zdenerwowana Tori.
Ah, ten Rinnegan naprawdę sprawiał, że wyglądała straszniej.
- Tak, tak. Miałem randkę. - powiedziałem pierwsze co przyszło mi na myśl.
- Kłamiesz ! - krzyknęły jednocześnie.
Aha. Naprawdę zaczynam się zachowywac jak Kakashi-sensei.
- Dobra. A teraz ważniejsze sprawy. trening będzie polegał na tym. - powiedziałem i zademonstrowałem dwa srebrne dzwoneczki zwisające na czerwonych nitkach.
Dziewczynki spojrzały na mnie zdziwione jakby pytały "Sensei oszalał czy jest idiotą ?"
- Już wam mówię o co chodzi. Do południa będziecie starały się odebrac mi te dzwoneczeki. Każdy jest dla jednej osoby. - uśmiechnąłem się.
- Nie wiem czy Sensei umie liczyc, ale dzwoneczki są tylko dwa. - stwierdziła Shina.
- O to chodzi.
- Co się stanie z osobą, która nie zdobędzie dzwoneczka ? - zapytała zmartwiona Akita.
- Zostanie odesłana z powrotem do Akademii, a pozostałe dwie pójdą ze mną na ramen. - spoważniałem. Pewnie połknęły haczyk, tak samo jak my dawniej...
Patrzyły na mnie jakbym co najmniej zabił jedną z nich.
- No już ! Rozproszyc się ! - wszystkie zniknęły mi z oczy i poukrywały w zaroślach.
W tym zadaniu chodzi o pracę zespołową, ale nie wiem czy zdołam się oprzec genjutsu Shiny czy Rinnegan'owi Tori.
Przyczepiłem dzwoneczki do spodni i usiadłem na wielkim kamieniu potwornie się nudząc. Ah, żałuje, że nie wziąłem ze sobą czegoś do jedzenia. Jestem potwornie głodny.
Rozmyślałem po czym usłyszałem szelest liści na lewo. Ktoś tam musiał byc i faktycznie był, bo po chwili z tamtej strony zaczęła biec w moją stronę Akita.
Reszta nadal się ukrywała... eh, czyli jednak nie pracują razem. Chociaż do południa wszystko może się zdazyc.
Akita dotarła do mnie i spróbowała uderzyc mnie pięścią w twarz. Złapałem jej pięśc w uścisk przy okazji drugą ręką poprawiając opaskę na czole. Gdy zauważyła, że to nie działa spróbowała mnie kopnąc, a ja tylko złapałem ją za kostkę i podniosłem do góry.
- Zbyt otwarcie atakujesz, a na przyszłośc spróbuj ukryc swoją obecnośc. - stwierdziłem trzymając ją do góry nogami.
I w tym momencie z nieba zaczęły spadac białe pióra. Hm, Shina musiała ciężko nad tym pracowac. Przecież genjutsu nie uczą w Akademii.
- Kai ! - krzyknąłem. a iluzja się rozproszyła. - Myślałaś, że się na to nabiorę Shina ? - zapytałem nie oczekując odpowiedzi po czym rzuciłem shurikenem w stronę gdzie aktualnie przebywała. 
Dzięki wyostrzonym zmysłom Kuramy poczułem zapach krwi. Ups... chyba musiałem ją trafic.
- Nic ci nie jest ?! - zapytałem, ale odpowiedziała mi tylko cisza.
Puściłem Akitę, a ta z prędkością błyskawicy ponownie zniknęła mi z oczu.
Nagle zza pleców usłyszałem odgłos kroków. Odwróciłem się, a w moją stronę poszybował shuriken. Z łatwością obroniłem się przed nim kunai'em i w tym momencie obok mnie zmaterializowała się Tori. Zaczęła atakowac mniej więcej przewidując moje ruchy, ale ja i tak z łatwością je odpierałem. Jeszcze nie umiała używac pełnego potencjału swojego Rinnegan'a, ale nie powiem... jej najlepiej dzisiaj poszło. Ma zadatki na dobrą kunoichi.
Po minucie wymiany ciosów odsłoniła się, więc ja starając się nie używac pełni sił zaatakowałem w to miejsce. Mimo iż tego nie chciałem odrzuciło ją mocno do tyłu po czym wylądowała ze stękiem na najbliższym drzewie.
- Przepraszam ! - krzyknąłem, ale ona znów zniknęła.
To nie była współpraca. Wykorzystywały siebie nawzajem by mnie osłabic. Pomyślałem, że chyba nic z tego nie będzie.
I o dziwo w południe okazało się, że miałem rację. Żadna z nich nie zdobyła dzwoneczka, ani nawet nie współpracowały, a teraz wszystkie trzy leżały przede mną na ziemi i zipały ze zmęczenia.
- To niesprawiedliwe ! Sensei jest Jounin'em, a my Gennin'ami ! - krzyknęła oburzona Tori.
- Ale wy jesteście trzy ! - o kurde... chyba dałem im podpowiedź. - Zaraz wracam. - powiedziałem po czym zniknąłem w chmurze dymu.
Po kilku minutach pojawiłem się z powrotem w ten sam sposób, ale tym razem trzymając w rękach dwa ramen na wynos.
- Mogę dac wam jeszcze jedną szanse. - spojrzały na mnie zastanawiając się o czym mówię. - Dwie z was czyli Shina i Akita zjedzą to ramen na oczach przywiązanej do tamtego słupa... - wskazałem na jeden ze słupków treningowych, do którego ja sam zostałem przywiązany. - ... Tori.
- Co ?! - krzyknęła oburzona i usłyszałem jak bardzo burczy jej w brzuchu.
- Chyba nie muszę wam mówic, że jeśli dacie jej jeśc to oblejecie ? - zapytałem i uśmiechnąłem się. Podałem jedzenie tej dwójce, a Tori złapałem za nadgarstek i pociągnąłem w stronę słupa po czym przywiązałem.
- To ja znikam. - powiedziałem i znów ulotniłem się w chmurze białego dymu, a pojawiłem po drugiej stronie pola treningowego w krzakach obserwując obrót wydarzen.
Aż stąd słyszałem burczenie brzucha Tori i uśmiechnąłem się.
Przez najbliższy kwadrans nic isę nie działo, ale potem zauważyłem jak Akita karmi Tori. Potem Shina i tak na zmianę. Uśmiechnąłem się w duchu i pojawiłem przed nimi w obłokach dymu.
- Wy małe... - zacząłem z przerażającą miną, a one patrzyły na mnie jak na potwora. Tak, trafne określenie, po czym uśmiechnąłem się i dokończyłem zdanie. -... zdałyście. Brawo.
Spojrzały na mnie jakbym dopiero co oświadczył, że zatańczę nago.
- Co ? - zapytały jednocześnie.
- W tym teście chodziło o pracę zespołową. Z dzwoneczkami tylko wykorzystywałyście siebie nawzajem, no ale w końcu nakarmiłyście Tori. Jeszcze raz brawo. - zaklaskałem.
- Nie mogłyśmy współpracowac. Przeciez jedna z nas i tak by wróciła do Akademii. - stwierdziła Akita, a ja oczami wyobraźni widziałem jej mętlik w głowie.
- Hmmm... jakby wam to powiedziec... to była pułapka. Najważniejsza jest praca zespołowa w drużynie. Wyobraźmy sobie taką sytuacje : wyruszacie w trójkę na misję i jedna z was zostaje złapana i zabrana jako zakładniczka, a mnie nie będzie wtedy po to by wam pomóc.
- Po to są rangi określające trudnośc misji. - stwierdziła Shina.
- Eh, to jeszcze raz... jesteście już Chunnin'kkami i wyruszacie na misję rangi C, która nagle zmienia się w misję rangi A, a jedna z was zostaje porwana. Co wtedy robicie ?
- Nie ma takiej możliwości. - stwierdziła Akita.
- W świecie shinobi wszystko jest możliwe. Skoro zmarli wstają zza grobu to czemu misja rangi C nie może zmienic się w misję rangi A ? Zwłaszcza, że tak wyglądała MOJA pierwsza misja rangi C. Wyruszyliśmy na nią ponieważ musieliśmy takową zaliczyc do testu na Chunnin'a poza tym nudziły nas misje rangi D typu - złap kota uciekiniera.Nasz klient oświadczył, że jest mało ważną osobą, która chce dostac się w pewne miejsce. Oszukał nad dlatego, ponieważ nie był bogatą osobą mogącą zapłacic tak dużą sumę ile wynosi misja rangi A. I w pewnym momencie zostaliśmy zaatakowani przez ninja z wioski Mgły, a potem przez jednego z siedmiu mistrzów miecza, a nasz Sensei wpadł w pułapkę i nie mógł nam pomóc. Wyobracie sobie co trójka niedoświadczonych Gennin'ów, która pierwszy raz brała udział w prawdziwej walce i stary dziadek mogli zrobic komuś tak potężnemu. Mieliśmy dwie możliwości - zacząc walczyc wiedząc, że i tak pewnie umrzemy lub uciec wiedząc, że nasz Sensei umrze, a my i tak zostanie wkrótce odnalezieni i zabici. Więc zaczęliśmy walczyc. Nasza przyjaciółka broniła naszego klienta, a my wraz z przyjacielem, z kórym twedy rywalizowaliśmy o dosłownie wszystko ( i to chyba nadal się nie zmieniło ) ruszyliśmy do ataku. Wykiwaliśmy wroga, uwolniliśmy Sensei'a i wygraliśmy. - zakończyłem moją opowieśc wielkim Happy End'em. I nagle przypomniał mi się Haku i Zabuza. Posmutniałem, ale nie dałem tego po sobie poznac. 
Dziewczyny patrzyły na mnie z uwagą, zdziwieniem i czymś w rodzaju szacunku.
- NIesamowite. - stwierdziła Akita.
- Taaa... - podrapałem się w tył głowy z zakłopotania. - Wracając do tematu : co byście zrobiły gdyby jedna z was została porwana. Poszłybyście ją uratowac wiedząc, że prawdopodobnie umrzecie czy zostawiłybyście ją na pewną śmierc ? 
- Oczywiście, że ruszyłybyśmy je pomóc ! - krzyknęły jednocześnie.
- To czy powrót do Akademii jest straszniejszy niż strata życia przyjaciela ? - zapytałem z powagą.
Dziewczynki spojrzały po sobie zakłopotane po czym odpowiedziały jednocześnie. - Nie...
 - Właśnie. - odpowiedziałem z uśmiechem przy okazji zastanawiając się jak one to robią, że zawsze mówią to samo w tym samym czasie. - A następna sprawa jest taka, że dziś wieczorem wyruszam na misję i nie będzie mnie ponad tydzień dlatego w tym czasie ktoś inny będzie was trenował.
- Czemu nie zabierzesz nas ze sobą Sensei ?! - zapytała z wyrzutem Tori.
- Kto będzie nas trenował ? - zapytała ciekawa, przynajmniej tak mi się wydawało ponieważ nigdy nie zmienia tego przygnębiającego wyrazu twarzy Shina.
Kurde przecież nie mogę im powiedziec, że wyruszam na misję ANBU ponieważ przynależnośc do tej grupy jest całkowicie anonimowa. - Nie wiem czy przeżyjecie na misji ranig S nawet jeśli ja byłbym obok. - wymyśliłem na poczekaniu. - A trenowac was będzie mój przyjaciel codzinnie o dziewiątej na polu treningowym nr.2. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia więc spadam. Do zobaczenia za tydzień. - powiedziałem po czym zniknąłem w obłoku białych chmur. Tak. Tak zdecydowanie łatwiej jest się przemieszczac.
Pojawiłem się przed dojo pewnego zielonego grubobrwistego. Wszedłem do środka i tak jak podejrzewałem było pusto.
- Witaj wędrowcze. Widzę, że chciałbyś pokonac moje dojo. - usłyszałem głos dochodzący z cienia.
- To ja Naruto. - powiedziałem to tylko po, żeby nie myślał o zaatakowaniu mnie. - Mam do ciebie prośbę.
Lee wyszedł z cienia i powiedział. - Ale najpierw musisz ze mną wygrac.
- Naprawdę nie mam czasu. Wieczorem wyruszam na misję. - powiedziałem to ponieważ nie chciałem wracac do domu cały poobijany.
- Wysłucham twej prośby jeśli mnie pokonasz. - stwierdził.
- A co mi tam. - powiedziałem i zaczęliśmy walczyc.
Użyłem Kage Bushin no Jutsu, ale tak jak podejrzewałem po kwadransie leżałem rozpłaszczony na ziemi.
- Może i nie wygrałeś, ale to nie ważne. Jaką masz prośbę ?
- Tak ja mówiłem wieczorem wyruszam na misję i nie będzie mnie około tygodnia, może więcej. Dlatego chciałem cię prosic czy nie potrenowałbyś z moją drużyną w tym czasie.
- Naprawdę mogę ? - zapytał uradowany.
- Jasne. Jedna z nich jest nawet wielką fanką taijustu i chce zostac najlepsza. - stwierdziłem.
- Ooo ! - krzyknął ucieszony, a ja zobaczyłem ogień w jego oczach. Przez chwilę zastanawiałem się czy to dobry pomysł, ale tylko jego mogłem o to prosic. Większośc jest teraz ciągle na misjach i prawie nikogo wolnego nie ma teraz w wiosce.
- Więc codziennie o dziewiątej na polu treningowym nr. 2. Masz tyle czasu dopóki nie zaczną umierac ze zmęczenia.
- Jasne ! - wystawił kciuk, a jego zęby błysnęły bielą.
- To ja spadam ! - powiedziałem myśląc o tym, że Lee nic, a nic się nie zmienił. I ponownie zniknąłem w obłokach pary.
Pojawiłem się w swoim mieszkaniu. Zjadłem trzy zupki błyskawiczne i zacząłem się pakowac na misję. Założyłem maskę i typowy dla ANBU strój, który dostałem od babuni Tsunade pod pretekstem, że zbyt rzucałbym się w oczy gdybym założył to co zwykle.
Ciuchy na zmianę spakowałem do plecaka razem z jedzeniem i sprzętem ninja.
Nim zauważyłem zapadł zmrok więc wymknąłem się z domu (mam nadzieje niezauważonym) i ruszyłem do głównej bramy. Gdy tam dotarłem zauważyłem czekającą na mnie i tylko na mnie Sakurę w swojej charakterystycznej masce pandy, którą dostała od Hokage i stroju takim samym jak mój. Podszedłem do niej z uśmiechem, ale niestety nie mogła go zobaczyc przez maskę na mojej twarzy.
- Ruszamy. - powiedziała tylko.
- Taaa... - odpowiedziałem i już nas nie było.
Zaczęliśmy misję choc miałem wrażenie, że ktoś nas śledzi.

środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 4 - Drużyna 13, drużyna 7 w ANBU, łzy szczęścia i chyba ktoś nas obserwuje.

Jak to ja, oczywiście spóźniłem się po moją nową drużynę. Jejku... zmieniam się w kolejnego Kakashi-sensei'a.
Od razu jak wstałem z wyra, wiedziałem, że jestem spóźniony. Nawet nie spojrzałem na zegarek, a wiedziałem, że jest już dawno po czasie. Szybko założyłem opaskę na czoło, założyłem spodnie, bluzę i o pustym żołądku wyskoczyłem przez okno po czym zacząłem biec w stronę akademii.
Zacząłem rozmyślac. - Po wojnie dużo rzeczy się zmieniło... Większośc ludzi została przywrócona do życia dzięki poświęceniu Obito, który użył jednej z technik Rinnegan'a.
Ja potrafię kontrolowac wszystkie Bijuu, oraz prawie dostałem tytuł Hokage, gdyby nie ta zdziadziała Tsunade i jej "on jest jeszcze za młody na to stanowisko !". Sakura została głównym medykiem wioski ( naprawdę nie wiem jak ona ma na to wszystko czas, jest medykiem, jounin'em nadzorującym i jest w ANBU... ). A Sasuke zmył się gdzieś ze swoim Rinnegan'em, nie jest już złoczyńcą i nie ściga go już żadna z nacji shinobi... ba, nawet czasami odwiedza wioskę i zajmuje się odbudową klanu. Rywalizowac z nim o tytuł Hokage to czysta przyjemnośc. Wszyscy w wiosce powitali go z powrotem i wybaczyli mu w miarę możliwości więc wszystko jak na razie jest w porządku. Sai zajął się sprawami w Korzeniu, podobno mają wybrac nowego przywódcę po śmierci Danzou, lub ewentualnie mają rozwiązac Korzeń... nadal trwają obrady w sprawie decyzji, dlatego Sai rzadko pokazuje się na powierzchni. Shikamaru został głównym strategiem wioski (ah, naprawdę, że wygryzł nawet własnego ojca z roboty). Ino została prawą ręką swojego ojca w biurze przesłuchań. Chouji schudł kilogram i pracuje w obronie Hokage razem z Shino. Kiba uczy się na weterynarza w klinice ( kolejny, który chce zostac Hokage, aha uważaj bo już ci pozwolę ! ). Akamaru znalazł sobie dziewczynę, a Hinata od dzisiaj będzie odpowiedzialna za drużynę 14. Tenten została testerem w zbrojowni, a Lee otworzył dojo (znowu), do którego nikt nie przychodzi (znowu). Największy problem jest z Neji'm, ponieważ znak z jego czoła zniknął po śmierci, ale po zzmartwychwstaniu nie wrócił... starszyzna Hyuuga nadal nie podjęła decyzji w sprawie tego co z nim zrobic, a on cały czas chodzi przygnębiony (pff zamiast cieszyc się, że zmartwychwstał..). Ojciec Hinaty próbuje namówic starszyznę by nie nakładali tej pieczęci ponownie, lecz tamci są nieugięci... a od dzisiaj podobno ma zostac jounin'em drużyny 16.
Babunia Tsunade zrobiła się bardziej zrzędliwa ( na starośc ). Gaara nadal rządzi w Sunie, a Temari razem z Kankuro dośc często nas odzwiedzają.
Ale najlepsze jest to, że wszystkie wioski żyją teraz w pokóju ! Wszyscy ze sobą współpracujemy ! Właśnie tego życzyli sobie moi rodzice... szkoda, że nie mogą tego zobaczyc...
W końcu dotarłem do Akademii... coś długo mi zeszła ta droga (?).
Wszedłem do sali 14C a w środku czekały na mnie tylko trzy osoby. Aha, moja nowa drużyna. Jeszcze bardziej się zdziwiłem gdy zauważyłem, że w mojej nowej drużynie są AŻ trzy dziewczyny..
- Ja tu po 13, ale widzę, że dostałem złe informacje. Pójdę szukac swojej drużyny, a wy grzecznie czekajcie na waszego nowego Sensei'a. - zacząłem świrowac. Już miałem wyjśc, ale jedna z dziewczynek złapała mnie za kołnierz i pociągnęła w tył. Jak wielkie było moje zdziwienie gdy zauważyłem, że to własnie ona ma Rinnegan'a.
- My jesteśmy 13, spóźnił się Sensei. - wrzasnęła mi prosto w twarz.
- Dobra sorry ! Zaspałem tak ?! Weź ze mnie zejdź ! - odkrzyknąłem, odczepiłem ją od mojego kołnierza i postawiłem na ziemi.
- Nie jesteś za młody na Jounin'a nadzorującego ? - usłyszałem głos zza pleców więc się odwróciłem. Prawie dostałem zawału gdy zobaczyłem, że za mną stoi jedna z dziewczyn. Problem w tym, że ... wyglądała jak duch. Miała długie czarne włosy i czarne oczy, a skórę miała białą jak śnieg... w dodatku ubrana była cała na czarno (jak na pogrzeb !) i cały czas miała ten sam monotonny wyraz twarzy !
Przełknąłem głośno ślinę i odpowiedziałem. - Nie, nie jestem. Chodźmy na zewnątrz się poznac.
Zaczęliśmy iśc w stronę mostu. Dziewczyny szły za mną i krzyczały na siebie na wzajem, jedynie ta, która wygląda jak duch szła w ciszy i patrzyła się przed siebie.
Ciekawe jaka jest drużyna Neji'ego i Hinaty ? A kto jest w drużynie Sakury ?... Właśnie ciekawe czy Sakura w ogóle przyszła po swoją drużynę, skoro wczoraj Shikamaru tak ją "napadł"... 
Jejku na myśl o tym dupku zabierającym moją kobietę chce mi się wali głową w ścianę, albo najlepiej pięścią w jego nos.
Ale przecież gdyby nie przyszła to jej drużyna czekała by w pokoju z moją, w takim razie musiała ich odebrac.
Doszliśmy do mostu, więc usiadłem na barierce, a dziewczyny oparły się plecami po drugiej stronie mostu.
- No więc przedstawcie się, opowiedzcie coś o sobie, co lubicie a czego nie, kim chciałybyście zostac ? - zapytałem.
- Kultura mówi, by najpierw samemu się przedstawic, jeśli pyta się o czyjeś imię. - odpowiedziała mi ta straszna dziewczyna nadal nie zmieniając swojego monotonnego wyrazu twarzy.
Bezczelna ! Przygryzłem wargę, by nie zacząc się drzec.
- Dobrze. - westchnąłem. - Nazywam się Uzumaki Naruto i mam prawie siedemnaście lat. Mam zamiar zostac Szóstym Hokage i bardzo uwielbiam ramen. Lubię sobie pospac i częśto robie różne dowcipy w wiosce. Nie lubię zrzędzenia babuni Tsun... to znaczy Hokage i nie lubie czekac tych trzech minut po zalaniu zupki błyskawicznej. Teraz wasz kolej. - chyba lepiej im nie mówic, że jeszcze wczoraj byłem Gennin'em. Mogą pomyślec, że babunia jest jakaś niekompetentna i załatwia wszystko na ostatnią chwilę... może to prawda, ale gdybym to przyznał na głos, urwałaby mi za to łeb, zdecydowanie.
- Dobra to ja pierwsza ! - krzyknęła czerwonowłosa dziewczynka. Miała postrzępioną grzywkę opadającą na czoło, a po bokach płynęły proste rubinowe włosy wyglądające jak psie uszy. Miała czerwone oczy i na czubku nosa czarną kropkę. Miała białą podkoszulke bez rękawów i białe pumpy do kolana, a może to były dresy ? Nie wiem jak to nazwac. Podobny ubiór jak Tenten. Oraz miała czerwone wygodne buty pod kolano. Opaskę ninja (która oczywiście też była czerwona) miała przewiązaną w pasie, w miejscu gdzie zaczynały się spodnie. Ogólnie wyglądała jak czerwono-biały pies. Kropka w kropkę czerwona jak Akamaru po pigułkach !  - Nazywam się Akita Ryuu.   , ale inni mówią na mnie Akaryuu*. Preferuje taijutsu, będe się go uczyc i będe w tym najlepsza ! A, i na pewno zostanę Hokage ! Uwielbiam czekoladę, lubię koty, ale nienawidzę psów...
Eeee... to czemu ona sama wygląda jak pies ? Poza tym... widzę, że coś dużo osób nagle chce zostać Hokage ! 
- Dobra Akaryuu. Mam przyjaciela, który z chęcią pouczył by cię taijutsu, mogę go spytac o kilka lekcji. Oczywiście wątpie żebyś dotrzymała mu tępa, ale jak chcesz możesz spróbowac. - powiedziałem opierając głowę o belkę.
- Że niby ja mam mu tępa nie dotrzymac ?! - krzyknęła rozzłoszczona. Poruszyła się w moją stronę by przywalic mi z pięści w nos, lecz na jej nieszczęście złapałem jej rękę, ziewając i ścisnąłem na tyle mocno by ją rozluźniła. Ta tylko warknęła i wyszarpnęła mi się, po czym oparła się z powrotem o barierkę po drugiej stronie mostu.
- Jestem Tori Zeke. - odezwała się dziewczynka z Rinnegan'em. Czarno-fioletowe włosy spięte były z tyłu klamrą. Ta też miała bladą cerę. Jak to się dzieje, że one wszystkie są białe jak papier ?! Miała na sobie czarną koszulkę bez rękawów z czaszką i długie, luźne czarne spodnie z łańcuchami. Żeby jeszcze tego było mało, miała czarne glany do kolan z kolcami i obrożę na szyi. Aha, kolejna, która udaje psa. Na rękach miała czarne rękawiczki bez palców i z tabliczką, na której widniał znak wioski. A z tyłu na plecach miała przewieszoną katanę. - Zostanę Hokage. Słucham metalu. Jest dużo rzeczy których nie lubie, nie ma raczej takich, które bym lubiła. Jestem sadystką. Specjalizuje się w ninjutsu i walce kataną, ale genjutsu i taijutsu też są spoko.
Kolejna, która chce zostac Hokage... trzymajcie mnie. Aha ! Jak tylko Sasuke pojawi się w wiosce, będzie musiał wyświadczyc mi przysługę i ją czegoś nauczyc. Przecież już powinien rozpracowac tego Rinnegan'a nie ?
 - Mam przyjaciela... - zacząłem, ale Tori od razu mi przerwała.
- To świetnie, że masz przyjaciela. Ja mam spleśniały ser w lodówce.
Przyrzekam, że kiedyś te dzieci pozabijam. Bezczelne !
- Mam przyjaciela, aktualnie przebywa poza wioską, ale gdy tylko wróci poproszę go o szkolenie dla ciebie. Rozwiąże on problem twoich oczu (mam nadzieję), ponieważ on sam posiada takie same. Jest to najsilniejsze doujutsu ; Rinnegan. Tylko wybrańcy go mają.
Ta słysząc moje słowa stanęła jak wryta. wątpie, by wiedziała co to jest doujutsu i co to jest Rinnegan. Po jutrzejszym teście wszystko jej opowiem. Nie chce mi się teraz rozwodzic nad Bijuu, doujutsu, Hagoromo, Ashurą, Indrą, Kagyuą, juubi'm, jinchuuriki i ostatnią wojną.
- Jestem Shina Gami, ale wszyscy mówią na mnie Shinigami*, przez mój wygląd. W sumie to mi to nawet nie przeszkadza. - odezwała się ta co wygląda jak trup. Przerażająca. Dopiero teraz zauważyłem, że na szyi ma swoją opaskę ninja (oczywiście czarną, a jakżeby inaczej), a pod nią widac czerwono-czarną obroże. Więc jednak nosi coś kolorowego ? Ale jak rany czy musi to byc obroża ?! Świetnie, mam w drużynie, aż trzy psy ! - Specjalizuje się w genjutsu. Chcę zostac Hokage. Lubię krew, strach i truskawki...
Czekałem i czekałem, aż powie coś jeszcze, ale nic już więcej nie powiedziała. Kolejna, która chce zostac Hokage...Lubi krew...
Aż zadrżałem. Trochę pokręcona. I jak ja mam ją niby nauczyc genjutsu skoro ja sam go nie umiem ?! No trudno, poproszę Kurenai-sensei... albo ewentualnie Sasuke.
- Eh, coś się zrobi z tym genjutsu. Poproszę przyjaciela lub Kurenai-sensei. Nie martw się, nauczysz się go szybko.
Ta kiwnęła tylko głową na tak.
- Oczywiście zaczniecie trenować jeśli zdacie jutrzejszy test. - westchnąłem. Tak, tak, chodziło mi o te głupie dzwoneczki.
- Tak, tak ! Zdamy go ! - krzyknęły jednocześnie. Aż ptaki poodlatywały z drzew. Uśmiechnąłem się i zamknąłem na chwilę oczy.
- Dobra zmywam się, bo mam jeszcze coś do zrobienia. Przygotujcie się na jutro. Pole treningowe nr. 13 o 11. A i lepiej nic nie jedzcie, bo może wam się zwrócic. - uśmiechnąłem się myśląc o tym, że Kakashi-sensei wykiwał nas w ten sam sposób. Zobaczyłem tylko ich niedowierzające miny i zniknąłem w obłokach pary.
Pojawiłem się przed drzwiami gabinetu Hokage. To tu za pięc minut dostanę swoją maskę ANBU i poznam resztę drużyny.
Wszedłem do środka jak zwykle bez pukania. Babunia spojrzała na mnie i poczerwieniała na twarzy. W środku już wszyscy na mnie czekali. Była tam Sakura, która miała dołączyc jako Medyk, Babunia popijająca sake i trzy osoby w maskach ANBU. Lidera od razu można było rozpoznac - jako jedyny miał znak kanji na masce, która nawiasem mówią wyglądała jak wąż. Wszyscy na raz ściągnęli maski. Jak wielkie było zdziwienie Sakury w tym momencie, a moje pewnie jeszcze większe. Liderem była Anko-sensei. W masce szopa był Kakashi-sensei, a maskę sokoła posiadał Sai.
- Witamy w 7, leszcze. - powiedziała Anko-sensei po czym mrugnęła do nas. Właśnie chyba dołączyliśmy do najsilniejszej drużyny z całego ANBU... Drużyna 7, co ? Przywodzi wspomnienia...
Od razu podali nam strój, maski i kluczyki do szafek. Moja szafka miała nr. 13... ta, od teraz jestem częścią drużyny 7, 7 i 13. A moja maska miała wygląd kota. Natomiast maska Sakury wyglądem przypominała pandę.
A tak w ogóle to jakim cudem Sai jest w naszym ANBU, a nie w Korzeniu ? A nie ważne, później go spytam.
- Brakuje jednego członka naszej drużyny, który jest aktualnie na misji, ale niedługo powinien wrócic. - tym razem odezwał się Kakashi-sensei.
- Dobrze. - odezwała się Sakura-chan.
- A kim jest ostatni członek naszej drużyny ? - zapytałem ciekawy.
- Nie możemy ujawnia danych osobistych, Naruto. - Anko-sensei zwróciła się do mnie. - To tyle na dzisiaj. Niedługo powiadomię was o nowej misji, więc czekajcie cierpliwie. Narka. - powiedziała i zniknęła w chmurze dymu. W jej ślady poszedł Kakashi-sensei, a Sai został w gabinecie rozmawiając o czymś z babunią.
- Odprowadzę cię do domu, bo już ciemno, Sakura-chan. - powiedziałem do idącej obok mnie Sakury.
- Dobrze. - odpowiedziała, uśmiechając się. Zarumieniłem się. Pomińmy fakt, że gdyby ktoś naprawdę ją zaatakował to jej samej udałoby się obronic. Zgodziła się na to chyba tylko z grzeczności.
- Jak tam twoja drużyna ? - zagadnąłem.
- Ah, mam w niej samych chłopców ! Oni wszyscy są jacyś dziwni, a każdy z nich chce zostac Hokage ! - powiedziała zmęczona.
Kolejni... kolejni, którzy chcą zostac Hokage... Uważajcie bo wam na to pozwolę, durnie ! Czy to jest, aż tak sławna robota ?!
- Weź mi nawet nie mów. Ja mam w drużynie same dziewczyny, wszystkie są dziwne i wyglądają jak psy ! W dodatku są psychiczne i każda z nich też chce zostac Hokage ! Coś czuję, że z drużyną 13 będzie dużo problemów...
Sakura-chan spojrzała na mnie zdziwiona jakby nie rozumiejąc jak dziewczyny mogą byc psychiczne.
Oboje zaczęliśmy się głośno śmiac. Szliśmy w stronę jej domu cali uhahani, a łzy płynęły nam z oczu strumieniami.
Tak... wtedy byłem naprawdę szczęśliwy.
Lecz wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jesteśmy obserwowani...


_____________
1* - ryuu - smok 
2* - akaryuu - czerwony smok
3* - shinigami - bóg śmierci 

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 3 - Zabiję Shikamaru, poćwiartuje, spalę, zakopię żywcem, uduszę, zadźgam, wskrzeszę i znów zabije.

Cały dzień był jakiś pokręcony ! Nawet jak na mnie. A zaczęło się tak...
Jak zwykle wstałem se dość późno, zbierałem się z łóżka przez kolejne dwadzieścia minut gdy do mojego mieszkania wpadła zdyszana Sakura.
- Co jest Sakura-chan ? - zapytałem wstając z zamiarem przeszukania lodówki i poszukiwaniu nie zepsutego jedzenia.
- To straszne... - powiedziała wciąż próbując złapać oddech.
Stanąłem w miejscu by dowiedzieć się więcej, ale ona wyszeptała jeszcze tylko jedno słowo, a brzmiało ono "Hokage". Tak jak stałem, zerwałem się i pobiegłem w stronę budynku Babuni.
Gdybym wtedy wiedział w jakie gówno się pcham to zostałbym w domu i spał ! Ale nie ! Ja przerażony ruszyłem do biura Hokage by pokonać ewentualnych wrogów. Sakura nadal zipiąc pobiegła za mną. Wpadłem do biura nawet nie pukając, a to co zastałem przekroczyło i podeptało moje wyobrażenia. Babunia siedziała i piła sobie sake jak to miała w zwyczaju. Sakura-chan wbiegła tuż za mną i podparła się o kolana ciężko oddychając.
- Co jest ?! - krzyknąłem. Babunia spojrzała na mnie zdziwiona,a po chwili żyłka na jej czole zaczęła ostrzegająco pulsować. Podejrzewam, że dlatego iż wlazłem tu bez pukania.
- Wiem, ja też jak o tym pomyślałam to, aż się przeraziłam, ale tak niestety musi być Naruto. - powiedziała popijając sake.
- Ale co się dzieje ?! Myślałem, że to jakiś atak wrogów czy coś w ten deseń... Nawet nie zdążyłem się ubrać ! - krzyknąłem zażenowany.
Babunia spojrzała na mnie zdziwiona, a po chwili zwróciła się do Sakury. - Coś ty mu powiedziała ?
Sakura-chan speszyła się troszkę, ale odpowiedziała. - W sumie to nic, tylko, że to straszne.
Babunia westchnęła, a ja zacząłem się irytować. Zaczęło mi się robić zimno, w końcu kto normalny chodzi o tej porze roku w bokserkach ?! Ah, tak - Naruto, ale on nie jest normalny.
Chciałbym już iść do domu poza tym zaczęło burczeć mi w brzuchu więc zapytałem. - Co jest niby takie straszne ?
- Zależy czy wolisz usłyszeć to lepsze czy gorsze... - powiedziała Sakura łapiąc się za głowę.
- To lepsze. - wolałem usłyszeć najpierw coś co nie zepsuje mi całkowicie tego dnia.
- Ty i Sakura dołączycie do ANBU. - powiedziała Babunia kładąc się na biurku. Na początku zdziwiłem się, ale po chwili uznałem, że to żart więc odpowiedziałem. - Aha, to ja idę coś zjeść. - Już odwróciłem się i miałem otwierać drzwi, gdy Sakura bardzo mocno uderzyła mnie w tył głowy. Poleciałem więc na drzwi i rozpłaszczyłem sobie na nich twarz. Aua !
- To prawda durniu. - powiedziała tylko jakby usprawiedliwiając to mocne uderzenie.
- To świetnie i w ogóle, ale czy nie ma nikogo kto bardziej by się nadał do tej roboty niż ja ? - zapytałem nadal masując mój obolały nos. To nie tak, że się nie cieszyłem, ale po prostu jakoś nie umiałem wykrzesać tego entuzjazmu.
- Potrzeba teraz dwójki osób, a w wiosce nie ma nikogo normalnego, to znaczy aż tak wyszkolonego jak wasza dwójka. - podparła się ręką o brodę.
- Jestem jeszcze Gennin'em Babciu. - westchnąłem. Chyba to nadal umyka jej uwadze. Przecież było wielu Chunin'ów lepiej nadających się do takich rzeczy.
- Właściwie to już nie. - wtrąciła się Sakura.
- Hę ? - odwróciłem się w jej stronę zdziwiony. Ta patrzyła na swoje stopy.
- To jest ta gorsza rzecz. Oboje macie wybór. Mianowicie taki, że wybieracie pomiędzy przystąpieniem do ANBU, a zostanie Jounin'em Nadzorującym. - Babci chyba zebrało się na płacz przez to wyznanie ponieważ zrobiła najkwaśniejszą minę jaką umiała. A mnie za to zachciało się śmiać. Nigdy nie sądziłem, że usłyszę z jej ust to, że dostaję awans. Ha ! Zacząłem się śmiać. Faktycznie dla Babuni zrzucanie na mnie takiego obowiązku musi być straszne. Z perspektywy Sakury w sumie to też jest straszne.
Stwierdziłem, iż poczekam, aż Sakura wybierze. Byłem ciekawy. - Decyduj pierwsza Sakura-chan. - uśmiechnąłem się do niej.
- Jak na razie chcę obie prace. - Sakura stanęła na baczność. - Gdybym sobie nie radziła, wtedy zrezygnuje z jednej.
- W takim razie też biorę obie Babciu. - westchnąłem. Obie spojrzały na mnie zdziwione więc odpowiedziałem na ich pytające spojrzenia. - W końcu nie zostawię Sakury-chan samej, nie ?
Obie uśmiechnęły się do mnie. Już miałem wyjść na ramen, gdy Babcia zaczęła do mnie mówić. - Naruto.
- Hm ? - zapytałem odwracając się do niej przodem.
- W twojej drużynie jest pewna wyjątkowa dziewczyna... - zaczęła, ale oczywiście nie dałem jej dokończyć.
- To świetnie, z chęcią ją poznam. - uśmiechnąłem się do siebie.
Sakura uderzyła mnie z pięści w głowę. - Ona ma dwanaście lat zboczeńcu !
- Aj ! Już spokojnie, zrozumiałem. - powiedziałem szybko i tym razem zacząłem masować czubek głowy.
- Słuchaj. - powiedziała tylko zupełnie nie zwracając uwagi na mój ból.
- Dziękuje Sakura. - powiedziała Babunia., a po chwili kontynuowała. - W twojej drużynie jest dziewczynka z Rinnegan'em...
- Co ?! - krzyknąłem zdziwiony. Jak to możliwe ?! Zauważyłem, ze Sakura strzela do mnie błyskawicami z oczu więc już się uciszyłem.
Babunia kontynuowała. - Sami nie wiemy jak to możliwe. Jest dużo powstałych teorii na ten temat. Znaleźliśmy ją rok temu na jednej z misji ANBU, ale ona sama nie pamięta nic z przed dwóch lat. Przeszukaliśmy jej umysł i znaleźliśmy dużo blokad, obecnie nad nimi pracujemy. Twoim zadaniem będzie szkolenie jej i pokazanie wszystkich technik jakie znasz, połączonych z dodatkowymi mocami Rinnegan'a, ponieważ ty jako jedyny miałeś bliską styczność z Nagato, oraz masz niektóre moce Mędrca Sześciu Ścieżek. Próbowaliśmy zwerbować do tego Sasuke, ale jak na razie nie można go nigdzie znaleźć. Oraz spróbujesz wykształtować jej charakter. Dzieci śmieją się z niej, ponieważ ma dziwne oczy, a ona się tym nie potrzebnie przejmuje, więc proszę zrób z tym coś. Ale wracając do tematu. Naruto odpowiedzialny będziesz za drużynę 13. Jak coś schrzanisz to skrócę cię o głowę. - uśmiechnęła się w ten straszny sposób. Z trudem przełknąłem ślinę, a ona tym razem zwróciła się do Sakury. - Sakura ty będziesz odpowiedzialna za drużynę 15. - powiedziała uśmiechając się ciepło.
- A jej Babunia nie powie, że jak coś schrzani to skróci ją Babunia o głowę ? - zapytałem. Sakura tylko grzmotnęła mnie mocno w tył głowy uśmiechnięta. Aua, znowu zabolało. Zacząłem masować tył głowy.
- W porównaniu do ciebie Sakura nic nie schrzani. - powiedziała Babunia. Załamałem się trochę, a ona znowu zaczęła mówić. - Jutro udacie się do pokoju 14C i zabierzecie stamtąd swoje drużyny, poznacie się z nimi i zorganizujecie im test początkujący. Po jutrze zaczniecie robić te beznadziejne misje. A co do ANBU to jutro wieczorem otrzymacie maski oraz poznacie kapitana i resztę członków drużyny. Kapitan, już wam tam wszystko powie. Z tego co pamiętam to pierwszą misje macie chyba za trzy dni. Powodzenia i te sprawy. - już mieliśmy wychodzić gdy ta powiedziała jeszcze. - A, pamiętajcie, że od dzisiaj jesteście Jounin'ami więc nie schrzańcie roboty z łaski swojej, a teraz wynocha.
Wyszliśmy szybko na świeże powietrze, a ja odważyłem się zaprosić Sakurę na randkę.
- Sakura-chan ? - zapytałem najpierw.
- Hm ? - odpowiedziała tylko, pewnie myśląc o jutrzejszym dniu.
- Pójdziesz ze mną na ramen ?
Wyrwała się z zamyślenia i spojrzała na mnie. - Ale ty stawiasz.
- Jasne ! - podekscytowałem się.
- I ubierz się najpierw.
- A, tak. Zapomniałem o tym. - uśmiechnąłem się głupio drapiąc z tyłu po głowie. - Zaraz wracam. - powiedziałem gdy tylko podeszliśmy pod moje mieszkanie.
Wskoczyłem do niego jak burza, szybko ubrałem mój pomarańczowy dres, wziąłem pieniądze i wyszedłem. Nie chciałem, by Sakura-chan długo czekała.
- Jestem. - powiedziałem gdy tylko znalazłem się koło niej.
Szliśmy w milczeniu do Ichiraku Ramen. Cisza nam nie przeszkadzała. Ja miałem ręce złożone za głową. Szedłem wyprostowany i patrzyłem w gwiazdy nad moją głową. Zerknąłem na Sakurę-chan. Ona szła z głową spuszczoną w dół patrząc się na buty. Coś musiało ją trapić. Już miałem zapytać o co chodzi, gdy nagle z tyłu dobiegło nas wołanie. - Sakura !
Obydwoje odwróciliśmy się zdziwieni, był to Shikamaru. Naprawdę wybrał idealny moment, żeby się pojawić...
Gdy tylko do nas podbiegł zaczął mówić. - Sakura mam do ciebie ważną sprawę.
- Stary spokojnie, nie widziałem cię od dwóch tygodni. W akademii na tych zasranych zastępstwach też cie nie ma. Szukałem cię parę razy. Gdzie cię do diabła wcięło ? - zapytałem zaginionego, to znaczy już odnalezionego.
- O Naruto, też tu jesteś ? - dopiero teraz zauważył, że też tu stoję. Padłem. Po prostu padłem. Dosłownie, rozpłaszczyłem się na ziemi jak długi.
- Sakura czy mogłabyś pójść ze mną teraz ? - zapytał szybko znów ignorując moją osobę.
Szybko wstałem z zamiarem powiedzenia mu czegoś niegrzecznego, na przykład, że jest dupkiem bo nie pojawił się ani razu od dwóch tygodni, albo, że jest dupkiem bo zarywa do mojej laski, albo, że jest dupkiem ponieważ jest ślepy i nie widzi, że aktualnie Sakura jest ZE MNĄ na randce.
Ale odezwała się ona. - Um, Shikamaru... właśnie miałam iść z Naruto na ramen...
Stanąłem za nią, złożyłem ręce na piersi i pokiwałem głową by utwierdzić go w przekonaniu, że jej słowa to czysta prawda.
- Nie ma teraz na to czasu. - odpowiedział tylko, złapał ją za nadgarstek, złożył pieczęć jedną ręką i oboje zniknęli w obłoku pary.
- Shikamaru ! - wrzasnąłem głośno, tak by cała wioska mogła mnie usłyszeć, a zwłaszcza on. Mam nadzieje, że już wie iż mam go zamiar zabić.
Ale wtedy nie zdałem sobie sprawy z pewnej dziwnej rzeczy, mianowicie : Jak Shikamaru nauczył się formować pieczęcie jedną ręką ?
Odpuściłem se ramen i pobiegłem ich szukać. Niestety do końca dnia ich już nie znalazłem. Dlatego wróciłem do domu i położyłem się do wyra spać. Zdążyłem tylko przypomnieć sobie, że nic dzisiaj nie zjadłem, a brzuch jakby potwierdzając me myśli zaburczał głośno, a już słodko kimałem zmęczony tym całym dniem.
NIECH CIĘ SZLAG SHIKAMARU !

środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 2 - Nowy Shiko Kitsune.

Razem z Shikamaru siedzieliśmy w pokoju nauczycielskim.
- Jezu, chłopie, jak ty znosisz te bachory ? - zapytałem.
- One są takie upierdliwe... - westchnął.
- Rozumiem, że zmusili cię do tej roboty ? - uśmiechnąłem się.
- Jestem na zastępstwo, tak jak i ty. - powiedział patrząc przez okno na chmury.
- Jak ja nienawidzę papierkowej roboty ! Zrobimy to jutro ! - krzyknąłem.
- Nara Shikamaru... - zapytał ktoś. Hm, jakby na to nie patrzeć to nie było pytanie, to było stwierdzenie.
Odwróciliśmy się w stronę , z której dochodził głos. W otwartym oknie siedział człowiek w czarnym płaszczu, sądząc po głosie był to mężczyzna. Dało się zauważyć kawałek maski.
"ANBU ? Nie, to nie to." - pomyślałem.
- Pójdziesz ze mną. - nieznajomy odezwał się ponownie.
Shikamaru stał jak skamieniały. Gdy człowiek odwrócił się w naszą stronę zobaczyłem, iż była to maska lisa. Pisało na niej "Mein Kitsune", po chwili spod jego peleryny wyłoniło się dziewięć ogonów, a gdy się przyjerzeć można było dostrzec parę małych lisich uszek.
- Chodź. - powiedział Lis.
Nagle obaj zniknęli w kłębie dymu. A ja zdziwiony zostałem sam z papierami. "Niech ich szlag.". - pomyślałem, po czym zdenerwowany, sam wziąłem się do roboty.

*Tym czasem u Shikamaru.
"Czego on może chcieć ? Co ja zrobiłem ?" - pytałem sam siebie.
Po chwili wylądowaliśmy na jakiejś polanie poza wioską.
Po dłuższej i upierdliwej ciszy odezwał się Lis - Czy wiesz jakimi zasadami kierują się Kitsune ?
- Eee... Są oddanie wiosce, ratują ją oraz pomagają jej. Zawsze schowani w cieniu, nie oczekujący chwały za swoje czyny. Eliminują potencjalnych wrogów. Chronią nas do samego końca. - odpowiedziałem, lecz zdziwiło mnie jego pytanie. Jeśli chciał pogadać o zasadach, mógł zaprosić mnie na herbatkę, a nie na jakieś pustkowie.
- Jeszcze lubiliśmy ciasto czekoladowe... - westchnął Mein.
- Jak to... lubiliście ? - zapytałem zdziwiony.
- Czy cenisz swoją wioskę ? - spytał, nie zważając na moje pytanie.
- No... tak. - odpowiedziałem, domyślając się, że ta rozmowa może zmienić resztę mojego życia.
- Czy oddałbyś za nią życie ? - znowu zapytał.
- Tak. - odpowiedziałem.
- Nara Shikamaru... czy podjąłbyś się miejsca Shiko Kitsune ? - zadał ostatnie pytanie.
Zaniemówiłem. Pokiwałem lekko głową na tak. Kitsune uśmiechnął się do mnie, to znaczy podejrzewam, że się uśmiechnął, ponieważ miał na sobie maskę. Otrząsnąłem się i zapytałem. -Ale, że teraz ?
- Nie, poczekasz, aż znajdę resztę drużyny. Od jutra od 16 do 21 będziesz przechodził treningi wraz z moim klonem.
- To pan umie to co umiał Shiko Kitsune ? Jeszcze nie ma reszty drużyny ? A czemu nie do łącze do pana grupy ? - pytałem bezmyślnie mimo, iż znałem odpowiedzi.
- Umiem wszystko co potrafił twój poprzednik, ponieważ gdy Kitsune umiera informacje, które miał przełożyć na nowe pokolenie, przesyłane są do głowy wszystkich członków drużyny. Nie, nie ma jeszcze reszty. Ciebie zwerbowałem jako pierwszego. Nie dołączysz do mojej grupy, ponieważ każdy Lis może złożyć przysięgę wierności tylko raz. A ty wraz z siódmym pokoleniem złożysz tą obietnicę. Będziecie Nanadaime Juu San Konoha Kyuubi no Kitsune. Poza tym... zostałem sam, wszyscy Kistune z wyjątkiem mnie, niże żyją. Sam muszę wyszkolić nowe pokolenie. - zakończył swój monolog.
- A jak to się dzieje, że informacje od umierającego przenoszą się do głowy reszty ? - zapytałem zaintrygowany. I to niby ja jestem tym z wysokim IQ.
- Po przysiędze, która odbędzie się za półtorej roku w noc sylwestrową, każdy Kitsune dostaję pieczęć... współżycia ? Wiem jak to może brzmieć, ale to nie to o czym myślisz. Wszystko czego za życia nauczył się umierający Lis, dostaję się do umysłu innych. Poza tym Kitsune potrafią odczytywać swoje emocje i się nimi dzielić nawzajem. Ci bardziej zżyci potrafią czytać sobie w myślach. Oczywiście wszyscy Kistune potrafią używać mocy Kuramy oraz porozumiewają się z nim telepatycznie.
- Kuramy ? - zapytałem zdumiony. Pierwszy raz słyszałem tą nazwę.
- Prawdziwe imię Kyuubi'ego brzmi Kurama, myślę, że powinieneś o tym wiedzieć, jak na początek.
Byłem zachwycony, że taki zaszczyt spotkał akurat mnie, ale i przy okazji byłem także przerażony.
- A skąd biorą się te uszy i ogony ? - naprawdę, moje pytanie zaczęły być co raz głupsze.
Mein zaczął się śmiać lecz po chwili powiedział. - Wyrastają... i nie martw się, to nie boli. Oczy po przysiędze zmieniają kolor na czerwony, tak same z siebie.
- Ale przecież jak wyjdę z czerwonymi oczami i ogonami na zewnątrz to od razu domyślą się kim jsetem. Poza tym czego będziemy uczyć się przez te półtorej roku ? I gdzie ? Kim są członkowie mojej drużyny ? - pytania same wyciekały mi z ust. To, ze o tyle musiałem pytać oraz to, że tyle musiałem się nauczyć napawało mnie niechęcią i jeszcze większym lenistwem. "To wszystko jest takie upierdliwe." - miałem ochotę zawyć na głos.
- Jutsu maskujące, bardzo proste, opracowane przez Kitsune dla Kitsune. Nikt z poza drużyny nigdy go nie poznał. Ja nie będę się uczył... to ty będziesz się uczyć nowych technik, strategii, będziesz miał ręce pełne roboty, bez obaw. Gdzie ? Widzisz tą skałę ? - zapytał wskazują na wielgachny kamień. - Gdy przyłożysz tam rękę i wpuścisz do skały trochę swojej chakry, rozstąpi się ona. Są tam tunele ciągnące się pod całą wioską. Dzięki temu możesz dostać się wszędzie w kilka minut. Bardzo przydatne w czasie napadów na wioskę. Przez ściany będziecie przenikać dzięki Jutsu Przeniknięcia, również opracowane przez Kitsune dla Kistune. Również was go nauczę. Nikt inny niż Lis nie potrafiłby dostać się do tuneli, czy choćby do bazy. No może nikt z wyjątkiem Hokage. W bazie jest mnóstwo sal treningowych, biur do waszej dyspozycji, miejsc waszej prazy oraz sypialni, w których w razie czego będziecie mogli zamieszkać. Od teraz możesz tam zawsze przebywać i robić co ci się podoba. Jest tam do dyspozycji biblioteka, w której bez mapy na pewno się zgubisz, mapy rozwieszone są przy wejściu, kuchnia, kilka łazienek, salon i wiesz te sprawy. Oczywiście miejsca to jest bardzo wielkie, nawet ja sam znam tylko niewielką część pomieszczeń po mimo, iż spędziłem tam 29 lat. Miejsce to jest tajemnicą dla innych ludzi i tajemnicą ma zostać więc nikomu nie możesz nic powiedzieć. Co do reszty drużyny... mam parę osób na oku. Nie powiem ci, ponieważ sam nie jestem do końca pewny, ale gdy tylko ich wyznaczę, poznasz ich. Oni również odbędą treningi z moimi klonami. Tylko mój nowy zastępca, kolejny Mein Kitsune będzie trenował ze mną. Przez rok treningi wasze są indywidualne. Później przez pół roku będziecie ćwiczyć prace w zespole i te sprawy. - zakończył.
Ponownie zabrakło mi tchu z nadmiaru informacji. Nagle coś mi zaświtało w głowie. - A co jeśli ktoś odkryje, że jesteśmy Kitsune ?
- Jutsu wymazania pamięci, bardzo łatwe. Nauczę go was, także tylko opracowane przez Lisów dla Lisów.
Więcej pytań w tym momencie nie miałem.
- Oczywiście, twoje życie będzie wyglądało jak wcześniej tylko z tym "drobnym" dodatkiem. Będziesz miał dwa razy więcej pracy, którą będziesz musiał odwalać systematycznie i na czas, tak jak wcześniej, by nikt nie mógł zacząć podejrzewać cię o jakieś dziwne sprawy. A, no i wtedy gdy będziecie znikać na narady, walki czy inne ważniejsze rzeczy, waszym obowiązkiem jest pozostawić klona po sobie na czas waszej nieobecności.
- Jakie to upierdliwe... - westchnąłem.
- Wiem. - zaśmiał się. - A teraz idź do domu. Od jutra zaczynamy. Wyśpij się, ponieważ możesz tego nie przetrwać. Bywaj. - i zniknął w chmurze białego dymu.
Znów udało mu się mnie przerazić. Świetnie. Położyłem się na ziemi, by przemyśleć to co się wydarzyło. Po chwili usłyszałem głos. - Wybacz, zapomniałem, nie będziesz mógł powiedzieć nikomu, kim jesteś, nawet rodzinie, przyjaciołom, ukochanej... Wiem, że to trudne, ale taki jest kodeks. - To był głos Mein Kitsune, lecz po rozejrzeniu się nigdzie go nie zauważyłem.
- Shikamaru ! - usłyszałem głos nadbiegającego i wkurzonego Naruto. - Zostawiłeś mnie samego z papierami.
"Cholera, kompletnie zapomniałem..."

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 1 - Kim oni są ?

- Czemu to ja mam się zajmować tymi bachorami ? Zapłacisz mi za to Iruka-sensei... - szepnąłem do siebie po czym zwróciłem się do klasy. -  Dobra dzieciaki, jestem tu na zastępstwo za Irukę-sensei'a. Nazywam się Uzumaki Naruto i mam 16 lat. Skargi i zażalenia po lekcji proszę znosić do babuni Tsunade ... to znaczy Godaime. O czym mieliście mieć lekcję ?
- O Juu San Konoha Kyuubi no Kitsune ! - krzyknęła jakaś dziewczynka podobna do Kiby.
- Okej, okej. - powiedziałem. - Ty ! - wskazałem na jakiegoś chłopczyka o dziwnym wyglądzie. - Ty z tym zielonym grzybem na głowie. Opowiedz nam o nich.
- Ale sensei ! To ty miałeś nam o tym opowiedzieć ! - wstała, a potem krzyknęła jakaś blondynka.
"Sensei Naruto... jak to cudownie brzmi." - rozmarzyłem się. Po chwili jednak uśmiech spełzł mi z twarzy. " Zapłacisz mi za to Iruka.". Westchnąłem. - Dobra, dobra, ale macie robić notatki, bo nie chce mi się dwa razy powtarzać.
Dzieci usadowiły się wygodnie na miejscach, wyciągając przybory niezbędne do pisania, po czym grzecznie czekały na wykład.
- Hm... z tego co pamiętam to ... Juu San Konoha Kyuubi no Kitsune to trzynaście najlepszych shinobi w wiosce. Oczywiście zaraz po Hokage. Każdy z danej trzynastki secjalizuje się w czym innym. Do momentu przeniesienia wiedzy na nowe pokolenie są oni anonimowi. Z tego co słyszałem zdarzało się mówić o kimś, że zmarł, a okazał się on członkiem tej grupy, raniąc serca najbliższych tylko po to, by móc bez przeszkód służyć wiosce. Kitsune zawsze noszą maski w kształcie lisa, czarne płaszcze, posiadają uszy lisa, czerwone oczy oraz dziewięć lisich ogonów, które muszą ukrywać na co dzień między ludźmi. Czerpią oni swoją moc od Kyuubi'ego, który jest ich kompanem oraz źródłem mocy czy przywiązania. Chodzą plotki, że umieją czytać ludziom w myślach, ponieważ zawsze są na czas tam gdzie ich potrzeba. Chronią oni naszą wioskę, najczęściej za cenę życia, tak jak inni shinobi. Lecz oni zostają tak jak powiedziałem anonimowi, ponieważ nie pragną sławy czy pieniędzy za ratunek. Chronią oni nas dopóki nie zostanie ostatnie z nich, wtedy ten ostatni ma za zadanie znaleźć nowe pokolenie i je wyszkolić na swoich następców. Nigdy nie wiadomo ilu z nich jest przy życiu... a ilu nie. Można ich rozróżniać tylko dzięki znakom kanji na ich maskach. Z tego co wiem to w skład ich drużyny wchodzą : Mein Kitsune - lider zespołu, najlepszy z nich posiadający wszystkie umumiejętności po trochu, a także najlepszy dowódca, Shiko Kitsune - strateg, potrafi wymyślić dużo planów, uratować życie wielu osobom i wyjść z krytycznych sytuacji z zadraśnięciem, Supai Kitsune - szpieg, nikt nigdy nie potrafi go poznać, możliwe, że nawet siedzi właśnie wśród nas, a my nawet o tym nie wiemy i się nie dowiemy.... hm. Shinto Kitsune - lis od penetracji oraz infiltracji, zwykle pracuje razem z lisem szpiegującym. Następnie jest Sukauto Kitsune - zwiadowca, sprawdza tereny, potrafi wykryć wszystkie pułapki oraz wrogów, zazwyczaj pracuje z tropicielem lub informatorem, Joho Teikyo - Sha Kitsune - informator, posiada wiele informacji, wszystkie z nich są prawdą, w niesamowitym tępie potrafi zdobywać informacje o przeciwniku czy miejscu ich pobytu, Ryoshin - Tekina Kitsune - motywator, gdy inni nie mają nadzieji wtedy im pomaga, zawsze namawia ich do lepszego, nigdy się nie poddaje i tak jak wskazuje nazwa, motywuje innych do dalszych działań, nawet w krytycznych sytuacjach, Tsuiseki Kitsune - tropiciel, wytropi wszystko i wszystkich, nikt i nic się przed nim nie ukryje, Jikko Kitsune - egzekutor, potrafiący zabić każdego z zimną krwią, nawet przyjaciela jeśli wymaga tego sytuacja, praktycznie nigdy nie okazuje uczuć, ale to nie znaczy, że ich nie ma... Sai, wiem, że tam jesteś, idź do Kiby albo Neji'ego, bo jak widzisz jestem zajęty. - powiedziałem odwracając się w stronę otwartego okna, w odpowiedzi dostałem tylko momentalny powiew wiatru i skrzypnięcie deski na dachu. - Więc mówmy dalej... na czym to ja... a tak, Bakku Kitsune - broni swoich przyjaciół za cenę życia, jest wspaniały, zawsze można na nim polegać, musi być także bardzo uczuciowy, ponieważ nie pozwoli sobie na stratę towarzysza, Medikan Kitsune - medyk, najlepszy w wiosce, no może nie licząc teraz naszego Hokage, potrafi uleczyć każdego i uratować życie w najbardziej krytycznych sytuacjach, a tak gwoli ścisłości, nasza Hokage była medykiem w piątym pokoleniu lisów, ale mówmy dalej, Ryuketsu no Kenkyusha Kitsune - krwawy śledczy, ma on za zadanie wyciągnąć informacje od więźnia lub złapanego szpiega, jego metody polegają na torturowaniu fizycznym, a gdy to zawodzi wtedy do gry wchodz Kanno - Tekina Kenyusha Kitsune - zmysłowy śledczy, który ma za zadanie wkraść się do umysłu przeciwnika i znaleźć w nim odpowiednie informacje, ewentualnie podczas walki w mózgu wrogiego shinobi namieszać tak, by ten zaczął zabijać swoich kompanów.... no.. to chyba by było na tyle... - zastanowiłem się po czym spojrzałem na klasę. Wszyscy patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczyma, z tą różnicą, że co niektórzy także z otwartymi buziami. - No to ... każdy zanotował ? - zapytałem uśmiechając się lekko i drapiąc się ręką w tył głowy z zakłopotania. Pokiwali głowami na tak. Po chwili wszyscy podnieśli się z miejsc i rzucili się na mnie z okrzykami oraz pytaniami typu :
- Naruto - sensei ! Niech sensei zostanie w szkole i nas uczy !
- Naruto - sensei ! Jest sensei wspaniały !
- Zostanie sensei moim sensei'em, gdy przydzielą mnie do drużyny ?!
Wszystkie dzieciaki krzyczały i skakały wokół mnie, a ja pomyślałem - "No tak, w końcu za dwa tygodnie ukończą akademię, uformują się nowe trzy-osobowe drużyny genin'ów oraz będą potrzebowali jounin'a jako ich sensei'a, kurde, tylko jak im powiedzieć, że jestem jeszcze genin'nem ?".



Juu San Konoha Kyuubi no Kitsune - Trzynaście Konoszańskich Dziewięcioogoniastych Lisów.
Mein Kitsune - Główny Lis.
Shiko Kitsune - Myślący Lis.
Supai Kitsune - Szpiegujący Lis. (Zwykle pracuje z Shinto)
Shinto Kitsune. - Lis Infiltracyjny. (Zwykle pracuje z Supai)
Sukauto Kitsune - Zwiadowczy Lis. (Zwykle pracuje z Joho i Tsuiseki)
Joho Teikyo - Sha Kitsune - Lis Informator (Zwykle pracuje z Sukauto i Tsuiseki) (Joho - przezwisko)
Ryoshin - Tekina Kitsune - Sumienny Lis. (Ryoshin - przezwisko)
Tsuiseki Kitsune - Tropiący Lis. (Zwykle pracuje z Joho i Sukauto)
Jikko Kistune - Lis Egzekutor.
Bakku Kitsune - Lis Obrońca.
Medikan Kitsune - Medyczny Lis.
Ryuketsu no Kenkyusha Kitsune - Krwawy Śledczy. (Fizyczny)(Ryuketsu - przezwisko) (Zwykle pracuje z Kanno)
Kanno - Tekina Kenkyusha Kitsune - Zmysłowy Śledczy. (Psychiczny) (Kanno - przezwisko) (Zwykle pracuje z Ryuketsu)
______________________________________________________
ta no rozdział jak rozdział 
mój czyli beznadziejny XD
 ~
 http://jinchuuriki-i-yondaime.blogspot.com/
http://gaara-i-matsuri.blogspot.com/
http://shika-tema.blogspot.com/

Witam !

Nazywam się Tori Zeke.
Zapraszam na tego o to bloga.
Będzie on opowiadał o .... sami zobaczycie czym XD
Notki pojawiać się będą, gdy najdzie mnie natchnienie, czyli pewnie raz w tygodniu XD
Nie wiem co tu jeszcze gadać XD